Jestem sobą. I znalazłam. Znalazłam to, czego szukałam. Znalazłam człowieka, który wszedł tak głęboko w moje serce, że nie wiem, gdzie kończę się ja, a gdzie zaczyna On. Nie czuję granic naszych ciał, naszych dusz, naszych serc.
Znalazłam osobę, która jest ze mną. Jest tuż obok, trzyma mnie za rękę w najgorszych momentach mojego życia.
Jestem szczęśliwa gdy mogę dać mu szczęście. Bo On zasługuje na to co najlepsze, zasługuje na lepsze życie, na świetną przyszłość, na miłość. Zrobił dla mnie tak dużo, że jestem w stanie poświęcić dla Niego wszystko, nawet swoje życie. Dla Niego zrezygnuję ze swojego szczęścia, byleby On był szczęśliwy. Jestem w stanie odejść od Niego, jeśli życie ze mną przyniesie mu samo cierpienie. Chcę dla Niego jak najlepiej, tak jak On dla mnie.
Bałam się ufać. Bałam się uczuć tak głębokich, jak studnia bez dna, tak silnych jak huragan. Tak, jak huragan. Jak huragan porwał moje serce, nie pytając czy chcę Mu je oddać. Stanowczo zburzył dzielącą nas ścianę swoją miłością. MIŁOŚĆ. Dzięki Niemu wiem co znaczy to słowo. Słowo, które było nic nie znaczącym wyrazem znajdującym się w słowniku pod literą M.
Nie wiedziałam, że potrafię kochać. KOCHAM GO. Całą sobą, mimo iż mam zaledwie paręnaście lat. POTRZEBUJĘ GO, by normalnie żyć i funkcjonować. CHCĘ GO, Jego ciała, ust, głosu, oczu i ramion, które dają mi schronienie.
Nie potrafię określić, jak bardzo potrzebuję Jego obecności, jak bardzo za Nim tęsknię, gdy nie ma Go chociaż na chwilę. Jak bardzo cieszę się, gdy widzę Go z daleka, jak idzie w moją stronę. Jestem Mu wdzięczna, za wszystko. Za te chwile, gdy wszystko się układało, jak i za te, gdy cały nasz zamek, który zbudowaliśmy na fundamencie naszej miłości z kamieni szczęścia powoli się rozpadał. Ale za każdym razem naprawialiśmy to, co trzeba było naprawić, nadal naprawiamy. Budowa zamku nie jest taka łatwa, tak samo jak nie jest łatwa miłość. Ale jeśli miałabym poświecić wszystko, by z Nim być, nawet bym się nie zastanawiała. Rzuciłabym wszystko, by utonąć w Jego spojrzeniu czy uśmiechu, by dostrzec ten błysk w oku, drganie warg.
Żyję nadzieją, że On czuje to co ja, że jest w stanie oddać wszystko tylko po to, by nasza miłość przetrwała. Nie wiem co by się stało gdybym Go straciła. Straciłabym siebie. Straciłabym wszystko. Nie wyobrażam sobie bez Niego życia. Jest najważniejszy. Mam nadzieję, że jest tego świadomy. Bez Niego umarłabym. Może nie fizycznie, ale psychicznie na pewno. Bo co to za życie bez Jego uśmiechu, Jego obecności? Myślisz pewnie, że przesadzam, może, nie wiem. Wiem tylko, że kocham Go mocno, całą sobą.
Nie czuję, że jestem.
Bo czasami życie daje niezłego kopa.
niedziela, 26 stycznia 2014
piątek, 26 kwietnia 2013
Bądź sobą, każdy inny jest zajęty.
Staram się żyć normalnie. Żyję normalnie. Oddycham jak
każdy, śnię jak każdy, jem jak każdy, moje serce bije jak każde inne, a łzy są
słone. Mimo tego nie czuję się normalnym człowiekiem, mieszczącym się w
jakimkolwiek marginesie. Może czasem lepiej być po za nim? Może czasem lepiej
jest wychylić się, wyróżnić.
Jednak to nie jest łatwe. Ukazujesz swoją prawdziwą duszę, otwierasz się przed ludźmi, którzy gdy tylko odkryją, że jesteś bezbronny zaczną to wykorzystywać. Całe życie spotykam się z krytyką innych. Staram się pokazywać, że to wcale mnie nie rusza, ale to boli. Boli, bo już uchyliłam drzwi, pozwoliłam innym zajrzeć wnętrza siebie. Wtedy wszystko boli kilka razy mocniej, bo drzwi, które osłaniały kruche serce zostały usunięte.
Jednak to nie jest łatwe. Ukazujesz swoją prawdziwą duszę, otwierasz się przed ludźmi, którzy gdy tylko odkryją, że jesteś bezbronny zaczną to wykorzystywać. Całe życie spotykam się z krytyką innych. Staram się pokazywać, że to wcale mnie nie rusza, ale to boli. Boli, bo już uchyliłam drzwi, pozwoliłam innym zajrzeć wnętrza siebie. Wtedy wszystko boli kilka razy mocniej, bo drzwi, które osłaniały kruche serce zostały usunięte.
Chcę być sobą. Bez udawania, bez masek czy pozornych zagrań. Być sobą bez
ograniczeń. Tak, o tym marzę. Ale jak być sobą, skoro świat nas tłamsi, gasi
powoli rozpalający się ogień w naszych sercach? Pytanie bez odpowiedzi.
Rób co musisz, co chcesz, co czujesz. Mimo całego społeczeństwa, które tylko ostrzy kły, by wgryźć ci się w kark. Pokaż, że potrafisz. Pokaż, że chcesz. Wygraj życie, bo oni swoje przegrali nie umiejąc w odpowiednim momencie wstać i pokazać całemu światu, że warto o siebie walczyć.
czwartek, 4 kwietnia 2013
Dla niektórych słońce zachodzi o poranku.
Wszystko ma swój koniec. Wiadomość została przyjęta przez
każdego, a mimo to staramy się zatrzymać chwile czy osoby. Nie lubię jak ktoś
odchodzi, chociaż powinnam być przyzwyczajona. Wiele osób mnie opuściło. Może
to i lepiej. Ludzie odchodzą, by inni mogli zostać. Chcę, by nikt mnie nie
zostawiał. Nie chcę przechodzić wszystkiego od początku. Nie dam sobie rady.
Tym razem nie. Zbyt dużo było chwil, w których panowała całkowita pustka,
cisza, która potrafi być głośniejsza od krzyku. Cisza, która rani serce i
duszę. Pustka, w której gubiłam siebie, drogę. Próbowałam na wiele sposobów
wydostać się z bunkra przeciwuczuciowego, w którym zostałam zamknięta w sumie z
własnej woli. Ale było ciężko. W końcu jedynym wyjściem, które mi pozostało
było zamknięcie oczu i pozwolenie na zaprzestanie pracy mięśnia pompującego
krew. Serca nie było, odeszło razem z pewnymi osobami. Oddałam im je. Leżałam i
słuchałam szumu własnej krwi, która niedługo miała przestać krążyć. Nie
docierały do mnie kazania innych ludzi, często tych, których ceniłam najwyżej.
W końcu dotarło do mnie, że ranię ich. Oni mnie kochają, a ja ich ranię. Oni
ode mnie oczekują życia, nie śmierci. Urodziłam się żywa, co oznacza, że mam
coś do zrobienia. Nie poddałam się, chciałam walczyć. Walczę do tej pory.
Walczę o lepsze życie, o lepszą przyszłość.
niedziela, 31 marca 2013
Sporo wspomnień, nie pozwala mi żyć do dzisiaj.
Proszę, bądźcie ze mną zawsze. Potrzebuję tego. Nienawidzę
samotności. Nienawidzę chwil, gdy nie mam do kogo się odezwać, zadzwonić.
Nienawidzę chwil gdy zostaje sama. Sama ze swoimi myślami błądzącymi po
nieznanych, niebezpiecznych torach. Boję się moich myśli. Boję się samotności,
chociaż nie może być ona gorsza niż ta, którą przeżyłam. Ale może temu boję się
jeszcze bardziej. Wrócą wspomnienia. Wróci wszystko, co zaszufladkowałam,
schowałam głęboko, daleko. Nie chcę by to wróciło. Boję się wspomnień. Mogą ranić,
bardziej niż ludzie. Docierają do najskrytszych zakamarków duszy, tych
zamkniętych, przemykają się przez niepozorną dziurkę od klucza. Zaczynają
drążyć. Jedno, w sumie nic nie znaczące wspomnienie pociąga lawinę. Lawinę
uczuć, łez. Lawinę która pociąga mnie za sobą, nie zważając na moje dopiero co
odbudowane ja. Zapadam się, zapadam w uczuciach, wspomnieniach. Gdy czuję, że
mogę się wydostać nadchodzi kolejny przypływ, który przygniata mnie następną
warstwą. I tak brnę coraz bardziej, coraz głębiej. Otwierają się przede mną
szufladki, które sama dokładnie zamykałam. Zanurzam w nich palce badając co się
w nich znajduje, lecz one wciągają całą moją dłoń. Nie ma odwrotu. W głowie
pojawiają się obrazy przeszłości. Omotują mnie. Boję się tych sytuacji. Boję się
tego, co mogę w takim stanie zrobić. Proszę, nie zostawiajcie mnie.
sobota, 30 marca 2013
Codziennie pracujemy na definicję samych siebie.
Po czasie znalazłam
ludzi, którzy są ze mną po to, by być. Chciałabym, żeby byli zawsze. Potrzebuję
ludzi, którzy będą trwali przy moim boku bez względu na to, jaka jestem, gdzie
jestem. Takich, którzy będą mnie kochali, za to jaka jestem, ale też za to,
jaka chcę być. Za wizję samej siebie. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem
idealna.
Przepraszam za siebie, za to jaka jestem, a raczej za to jaka nie jestem. Za to, że ranię. Nie chcę ranić. Chcę unosić was ponad chmury. Chcę wam dodawać skrzydeł, a nie je przycinać. Wiem, nie wychodzi mi to. Staram się. Może po prostu nie jestem na tyle dojrzała, by mieć w swoim życiu WAS. Chyba muszę dorosnąć, a wcale nie chcę. Przepraszam, że jestem dzieckiem. Ale tak jest lepiej, świat wtedy nie jest aż taki zły. Przepraszam za swój upór i bezczelność, którą mam we krwi. Przepraszam, że czasem krzyczę. Przepraszam, za zbyt wylewne okazywanie uczuć, za płacz, ale to on oczyszcza mnie i moje serce. Przepraszam, że jestem nachalna, ale nie lubię być sama. Wtedy pożerają mnie moje myśli. Przepraszam za obarczanie was swoimi problemami. Przepraszam, że was kocham. Przepraszam za siebie. Przepraszam, że jestem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)